czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 9

 Draco miał właśnie za sobą najnudniejszą podróż jaką kiedykolwiek przeżył. Okazało się, iż mimo intelektualnego poziomu dna na jakim zawsze byli Crabbe i Goyle, udało im się zejść jeszcze niżej, przez co konwersacja z nimi nie była już nie do zniesienia, bo po prostu nie istniała. Obaj uśmiechali się tylko głupkowato i zaczynali się śmiać, gdy tylko zrobiłeś przerwę na oddech. Draco podejrzewał iż nawet gdyby mówił o śmierci ich rodziców, reakcja byłaby taka sama, więc zaprzestał rozmowy już po dwóch minutach. Co do Blaise'a - był małomówny, ale każdy kto go znał wiedział skąd się to bierze. Jego matka zginęła kilka tygodni temu, więc Zabini zamykał się w sobie i nawet Draco nie był wstanie zrobić czegokolwiek, co by poprawiło mu choć trochę samopoczucie. W rezultacie Blaise wykonywał tylko podstawowe czynności życiowe, a na wszelkie pytanie odpowiadał zwięźle, by jak najszybciej pozbyć się rozmówcy, co niezwykle denerwowało Draco.
 Ślizgon zauważył także, iż Pansy przestała mu szczebiotać nad uchem szybciej niż zwykle. Usiadła na przeciwko Zabiniego, tak jakby męczyło ją to co robi bardziej niż zazwyczaj. Draco był lekko zaskoczony, ale miał swoją teorię. Podejrzewał że od pewnego czasu, Pansy robi z siebie idiotkę specjalnie, co można było zauważyć, chociaż po tym jak szybko nudziło ją dręczenie wszystkich wokoło swoim domniemanym brakiem mózgu i zbyt dużą ilością pewności siebie. Po kilku minutach po prostu przestawała mówić i przenosiła się w jakiś inny, odległy świat.
 Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, Draco miał pełne prawo czuć się tak jak się czuł - zirytowany, znudzony. Dziwił się, jak wytrzymał całą podróż rzucają tylko kilka przesiąkniętych sarkazmem obelg. Na całe szczęście, pociąg zaczął się zatrzymywać na stacji Hogsmeade.

 Pociąg zatrzymał się na stacji, a Hermiona skończyła przebierać się w szatę. Wzięła bagaż i wyszła na zewnątrz. Zawsze, podczas wysiadania z pociągu, czuła lekki dreszczyk emocji, podekscytowanie. Tym razem tego nie było. Przez nieobecność Harry'ego i Ron'a nie czuła przyjemności z powrotu do szkoły. Zresztą, nikt nie wyglądał na ucieszonego. Na twarzach uczniów czaił się strach. Nie było także Hagrida nawołującego ''pirszorocznych''. Krótko mówiąc, nie było na razie nic co Hermiona kochała w Hogwarcie. Westchnęła i poszła w stronę powozów.

Draco wysiadł z pociągu i postanowił pozbyć się reszty swojej grupy. 
- Pansy, wejdźcie do tego powozu, zaraz do was dojdę - powiedział. Pansy tylko kiwnęła głową i razem z Zabinim, Crabbe'em i Goyle'em wsiadła do powozu. Jak się okazało, odjechał on sekundę później, a Draco napawając się swoim geniuszem poszedł do następnego powozu. Zrządzenie losu chciało, iż właśnie w nim siedziała szanowana Granger- Riddle. Ślizgon odetchnął - nareszcie będzie mógł przebywać z kimś o jego poziomie inteligencji. Pokonał kilka metrów dzielących go od powozu i wsiadł ze słowami :
- Hej Riddle, jak ci minęła pełna cierpienia podróż?
- Właściwie - powiedziała Hermiona - zapoznałam się z tematami które przerobimy w tym roku.
- Chcesz powiedzieć że już podczas podróży wykułaś się wszystkich książęk? - Draco odetchnął teatralnie - Dobrze że byłaś zamknięta całe wakacje, może zostanie dzięki temu jakaś wiedza której nie pochłonęłaś - Hermiona parsknęła śmiechem.
- A ty co robiłeś całą podróż? Śliniłeś się z Pansy czy rozkazywałeś swoim gorylom? - Draco spochmurniał .
- Właściwie - powiedział po chwili - moje ''goryle'', jak to trafnie ujęłaś, odmóżdżyły się bardziej niż ludzkość może sobie wyobrazić - tu Ślizgon nagle posmutniał.
- Co do Pansy, jestem jej wdzięczny że już mnie nie napastuje, ale wydaje się być przybita.
- Jesteście przyjaciółmi?
- Właściwie to tak. Ostatnio wiele się zmieniło - Draco spojrzał na Hermione.
- Mój stosunek do wielu spraw się zmienił. - Gryfonka tylko się uśmiechała co Ślizgon odwzajemnił bez wahania. Reszta drogi upłynęła im na przyjemnym milczeniu w którym żadne nie czuło się skrępowane. Hermiona zastanawiała się jaka będzie reakcja nauczycieli i profesora Dumbledore'a na jej pochodzenie. Draco natomiast zastanawiał się czy upić się porządnie już dzisiaj czy zostawić to sobie na weekend. 

Wysiedli z powozu i znów zaczęli rozmawiać. Hermiona podzieliła się z Draconem swoimi obawami.
- Jak myślisz, czy Dumbledore już wie o wszystkim? - spytała Hermiona.
- Hmmm, myślę że nie - odpowiedział Draco - Nawet niektórzy Śmierciożercy nie wiedzieli do dzisiejszego spotkania.
- Nie wiedziałam że dziś ... - zaczęła Hermiona, ale zamilkła. Głupia, przecież ojciec Dracona jest na spotkaniu. Wiedziała dobrze jak się one odbywają, tak dobrze jak Ślizgon. Musiał być zmartwiony ta sytuacją.
- Wiem o czym myślisz, ale nie martwi mnie to już - powiedział Draco ze słabym uśmiechem .
- Patrz, zaraz będziemy w Hogwarcie - powiedziała Hermiona, aby szybko odwrócić uwagę rozmówcy od tego smutnego tematu. Ślizgon tylko uśmiechnął się do siebie i posłusznie zmienił temat. Tak rozmawiając doszli do Wielkiej Sali, rozstając się  zaraz po wejściu. 
- Do zobaczenia na zajęciach - powiedział Draco i machając, odszedł do swojego stołu.
- Do zobaczenia - odpowiedziała Hermiona i skierowała się do stołu Gryffindoru usilnie wypatrując Harry'ego i Ron'a . Nie zauważyła niestety ani czarnej, ani rudej czupryny które tak bardzo chciiała zobaczyć. Zawiedziona usiadła witając się z resztką kolegów którzy postanowili przyjechać w tym roku do Hogwartu. Po chwili do sali weszli pierwszoroczni wraz z prof. McGonagall. Prof. Dumbledore wstał aby tradycyjnie przemówić przed ceremonią przedziału.
- Witajcie moi Drodzy. - zaczął - Mam nadzieję że miło spędziliście wakacje i teraz będziecie mieli dużo zapału do pracy. - dyrektor mrugnął do wszystkich porozumiewawczo - Chciałbym wam przedstawić nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią - prof. Lupin, którego niektórzy z was mogą jeszcze pamiętać. Natomiast prof. Snape powróci do uczenia eliksirów. To chyba tyle jeśli chodzi o nauczycieli. - Dumbledore wziął oddech i kontynuował - Tegorocznymi prefektami naczelnymi zostają Hermiona Granger z Gryffindor'u oraz Terry Boot z Ravenclaw'u. Oboje zapraszam do mojego gabinetu po uczcie. - Hermiona i Terry uśmiechnęli się do siebie przyjaźnie - Wydaję mi się że to wszystko. Teraz czas na Ceremonię Przydziału! - gdy tylko dyrektor to powiedział prof. McGonagall poprowadziła pierwszorocznych bliżej Tiary Przydziału i zaczęła odczytywać nazwiska. W tym roku wyjątkowo dużo osób trafiło do Ravenclaw'u. Po zakończeniu jedzenia Hermiona i inni Gryfoni dostali  plan lekcji od opiekunki swojego domu. Dziewczyna podniosła się i dołączyła do Terry'ego zmierzającego w stronę gabinetu dyrektora. Wymienili kilka uprzejmości i zaczęli gadać o szkole. Nie minęło dużo czasu, gdy doszli do wielkiego posągu gryfa. Hermiona, poinstruowana przez prof. McGonagall powiedziała hasło - Lody Ciasteczkowe - i oboje weszli na ruchome schody prowadzące do gabinetu.



No nareszcie się zebrałam i napisała. 
Przepraszam że tak długo, ale ostatnio byłam zajęta działalnością na kanale You-Tube'owym. 
Enjoy!
Bella

4 komentarze:

  1. Doczekałam się! Warto było czekać. Rozdział cudowny i trochę krótki, ale to nic. Czekam na kolejny
    Pozdrawiam
    L. A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Następny powinien być dłuższy, na trochę zawieszam działalność YouTube'ową ;)
      Belle

      Usuń
  2. Ta opowieś wciągnęła mnie już w 1 rozdziale. Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń