Gdy
Hermiona obudziła się, dłuższą chwilę nie otwierała oczu. To
musiał być sen! To się nie mogło wydarzyć naprawdę! Z wielkim
niepokojem lekko uchyliła jedno oko. Nie, to na pewno nie był sufit
jej pokoju. Podniosła się do pozycji siedzącej.
Nie
była to jednak dobra decyzja gdyż poskutkowała tępym bólem w
czaszce. Gdzie była? Co się do ciężkiej cholery działo?
Nagle
wspomnienia z wczorajszego dnia powróciły do niej z całą mocą.
To nie jest możliwe aby była córką Voldemorta! Przecież jest
podłą, nic nie wartą szlamą.
No
i była przyjaciółką Harry'ego. Przez te wszystkie lata pomagała
mu unicestwiać plany jej własnego ojca?
Jej
dalsze przemyślenia przerwało cichutkie pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedziała
przestraszona Hermiona. Kto to mógł być?
Okazało
się że przez drzwi wchodzi skrzat domowy. W porównaniu ze
Zgredkiem czy Stworkiem ten był wyjątkowo zadbany. Skłonił się
nisko w stronę Hermiony i odezwał się skrzeczącym głosem:
-Mam
nadzieję że panienki nie obudziłem. Panienka jest proszona o
zejście na dół do jadalni.
-A
przez kogo niby jestem proszona?-odpowiedziała kąśliwie Miona i
zaraz złapała się za usta. Co się ze mną dzieję? Czyżby to
była ta zmiana charakteru o którym była mowa w liście?
-Panienkę
prosił szanowny pan Riddle- odpowiedział skrzat-zaczekam na
panienkę przed panienki pokojem- po czym znów ukłonił się nisko
i wyszedł za drzwi.
Hermiona
jeszcze chwilę siedziała na łóżku po czym wstała z dużo
większą dawką pewności siebie. Zejdzie na dół i dowie się o co
w tym wszystkim chodzi.
Już
chciała wybiec z pokoju gdy zorientowała się że wciąż jest w
koszuli nocnej.
Rozejrzała
się więc po pokoju który-jak zauważyła wcześniej-był w
kolorach Slytherinu. Cały pomalowany na różne odcieni zieleni ze
srebrnymi dodatkami. Nie mogła ukryć nawet przed samą sobą że
podoba jej się taki klimat. Zauważyła że w ścianie naprzeciw jej
łóżka znajduję się para drzwi. Wstała i otworzyła ostrożnie
pierwsze od prawej.
W
środku znajdowała się przepiękna łazienka cała w bieli oraz
różnych odcieniach koloru niebieskiego. Szybko zamknęła drzwi bo
czuła że jeszcze chwila i postanowi mieć cały świat i wszystkie
problemy głęboko gdzieś i wejść do tej wielkiej wanny na długą,
gorącą kąpiel.
Po
zamknięciu drzwi do łazienki droga eliminacji doszła do wniosku że
drugie drzwi prowadzą do garderoby.
Gdy
weszła do niej dosłownie ją zamurowało. To nie była jakaś duża
szafa ale ogromny korytarz z kilkunastoma takimi szafami po bokach.
Wciąż oszołomiona wzięła pierwsze lepsze ubranie z brzegu. Nigdy
nie przywiązywała wagi do tego w jakim stylu się ubiera czy jakie
dodatki zwykle nosi. Ale teraz poczuła że to musi być strój godny
spotkania z jej ojcem.
Naglę
z wielką niechęcią uświadomiła sobie o czym myśli. Przecież
nie ma żadnego powodu aby wierzyć w ten list, chociaż miała
przeczucie że to wszystko prawda.
Gdy
po chwili poszła do toalety przebrać się dostałą jeszcze jeden
powód aby sądzić że to prawda. Jej wygląd zmienił się tak
diametralnie że w pierwszej chwili myślała iż to lustro odbija
jej przeciwieństwo.
Teraz
jej skóra zrobiła się wręcz upiornie blada a oczy zmieniły się
z czekoladowych na szaro-niebieskie.
Na
tej samej zasadzie zmieniły się włosy-z ciepłego brązu w głęboką
czerń.
Pierwsza
myśl po przyzwyczajeniu się do swojego nowego wyglądu wyrażała
zadowolenie (''no to się chłopcy będą za mną uganiać w
Hogwarcie'').
Gdy
była już gotowa wyszła z łazienki i zaczęła szukać swojej
różdżki. Szukała po całym pokoju ale nigdzie nie mogła jej
znaleźć! Grrr... Nie będzie szukała tej różdżki jak jakiś
domowy skrzat! Upomni się o nią w jadalni.
*
Gdy
wyszła ze swojego pokoju skrzat tak jak obiecał czekał na nią
przed drzwiami. Powiedziała tylko krótkie ''możemy iść'' i
poszła szybkim krokiem w ślad za sługą. Po drodze obrazy wiszące
na ścianach(niektóre zresztą bardzo podobne do niej) kłaniały
jej się z szacunkiem a niektóre uśmiechały się przebiegle. Z
grzeczności odwzajemniała każdy ukłon.
Z
tego co wywnioskowała jej pokój znajdował się na drugim piętrze
choć korytarze pomiędzy piętrami były tak długie że wcale nie
miała blisko do parteru. Po jakichś pięciu minutach skrzat
zatrzymał się przed jakimś wielkimi drzwiami i powiedział:
-To
są drzwi do jadalni. Pan Riddle już czeka na panienkę. Jeśli by
mnie panienka potrzebowała proszę zawołać imię Stęchlaka a
zaraz się przy panience.
Hermiona
tylko lekko skinęła głową na znak iż zrozumiała a skrzat od
razu deportował się z donośnym trzaskiem.
Hermiona
odetchnęła kilka razy głęboko. Była przygotowana na wszystko.
Żadna
informacja
nie zrobi na niej wrażenia! Z takimi myślami pchnęła ostrożnie
drzwi.
Nareszcie
jest drugi rozdział :) Przepraszam moich czytelników(o ile tacy są)
za to opóźnienie ale nie miałam weny. A poza tym pierwszy tydzień
w gimnazjum to wcale nie takie chop-siup jak się może wydawać ;)
Mam
jeszcze jedną gorącą prośbę. Jeśli ktoś czyta to opowiadanie
to proszę aby zostawił jakiś komentarz pod postem. To dla mnie
bardzo ważne bo może wtedy postaram się częściej dodawać
rozdziały.
To
chyba wszystko. Mam nadzieje że rozdział się podobał :) Do
następnego.
Bella
Rozdział bardzo interesujący i od razu widać, że zacznie się coś w tym opowiadaniu dziać ;-) ciekawe co Voldemort powie Hermionie.
OdpowiedzUsuńżyczę weny