piątek, 11 marca 2016

Rozdział 12

- Wiem że jesteś teraz w szoku i pewnie nie chcesz słyszeć dziś żadnych innych wieści - powiedziedział niepewnie Draco. Wziął głęboki wdech i kontynuował.
- Jednak w tej chwili jesteś jedyną osobą w zamku której mogę ufać. Szedłem do gabinetu Dumbledore'a po - wiem że to dziwne -  wskazówki.
Hermiona zamarła. Jakie wskazówki? Co do czego? Nic z tego nie rozumiała.
Malfoy widząc zdziwienie na jej twarzy tylko blado się uśmiechnął.
- Nie przesłyszałaś się, po wskazówki. I to nie w sprawie bycia prefektem Slytherin'u. Poszedłem tam z rozkazu Czarnego Pana. Nie mam pojęcia kiedy to się stało, ale Dumbledore planuje wpuścić go do Hogwartu.
W gryfonkę słowa Dracona uderzyły z całą mocą. Czuła przerażenie i wściekłość.
- To nie ma sensu! Przecież Dumbledore rządzi całą szkołą. Wszystkie wejścia i wyjścia otworzą się lub zamkną właśnie pod jego rozkazem. Po co miałby dawać ci wskazówki do działania, skoro może wpuścić tu Voldemorta w każdej chwili?
- Też mnie to zastanawiało. Ale potem przypomniałem sobię moją rozmowę z ... pewną osobą, która znała i Dumbledore'a i Lorda. Powiem więcej, przewidziała, że coś takiego może się wydażyć. Z tego co zapamiętałem, Dumbledore miał niemiłe dzieciństwo. Niemiłe to chyba niezbyt dobry epitet, było dużo gorzej. Pragnął podziwu, aprobaty tłumów, pragnął być uwielbiany.
- Chyba rozumiem ... Chce robić za marionetkę tłumów, być tym który uratował czarodziejski świat, lecz tak naprawdę Voldemort będzie pociągał za sznurki. A potrzebuje się tu dostać aby zabić tego, który mu zagraża. Czyli Harry'ego.
- Dokładnie. Jednocześnie Dumbledore będzie działał powoli i ostrożnie, tak aby nikt się nie domyślił o jego udziale, lecz gdy Czarny Pan zdecyduje się na zabicie Harry'ego przebiegnie to szybko i sprawnie, a Dumbledore będzie mógł udawać, iż własnoręcznie pokonał Lorda.
- To chore - Hermiona złapała się za głowę. To wszystko działo się zbyt szybko, za dużo informacji na raz.
Draco spojrzał na nią i przestraszył się. Wyglądała jak trup i krwawiła z nosa.
- Chyba nie powinienem był tyle ...
- Nie, jest dobrze. Naprawdę. Chociaż mam jeszcze dwa pytania. - Draco przyjrzał jej się z zaciekawieniem.
- Pierwsze - czego dotyczyły wskazówki od Dumbledore'a. - spytała Hermiona, czując się już trochę lepiej.
- Ja będę się głównie zajmował Harrym. Po pierwsze, mam go osłabiać fizycznie i psychicznie - skrzaty z polecenia Dumbledore'a nie będą zwracać uwagi, gdy będę dosypywał czegoś do jednego z kubków. Nikt także nie zwróciłby uwagi na mnie, gdy zacząłbym zwracać Rona i wszystkich jego przyjaciół przeciwko niemu. - Hermiona ołupiała, lecz potem na jej twarz powróciła zdziwiona mina.
- Zastanawiasz się jak miałbym to zrobić z tobą? Cóż, Czarny Pan uważa cię za słabszą niż jesteś. Miałaś się załamać z powodu śmierci Państwa Granger'ów, gdyby jeszcze Dumbledore powiedział ci, że to wszystko przez Potter'a ...
- Czyli jego planem było zwiedzenie mnie i potem przedstawienie jako przyjaciółkę Potter'a, Złotego Chłopca, jako jeden z fundamentów jego rządów. - Hermione stawała się coraz bardziej zła z każdą minutą. Jak on śmiał ją tak okłamywać, jak śmiał trzymać ją w zamknięciu całe lato? Ogień buzował w niej niemal namacalnie.
Pękła szklanka.
- Drugie pytanie -  szepnęła Hermiona ciężko oddychając. Lecz po chwili zastanowienia uspokoiła się jednak i popatrzyła Draco w oczy. Głębokie i nieprzeniknione szare tęczówki.
- Czemu mi to powiedziałeś? -  spytała z zaciekawieniem i ...  nadzieją?
Draco lekko się zarumienił i zakłopotał.
- Emm ... Po tym wieczorze ... Tym w Riddle Manor, ja ...  Ja poczułem, że mogę ci zaufać. Widziałem, że nie jesteś uległa Czarnemu Panu, że chcesz go zwalczyć. Poza tym ta sprawa dotyczy twojego przyjaciela oraz ciebie i ... Jesteś inteligentna, zabawna i szczerze, polubiłem cię - powiedział Ślizgon szarmanckim głosem. Hermiona poczuła ciepło rozlewające się po jej ciele. Bynajmniej z powodu słów Dracona (no może trochę). Sposób w jaki to powiedział był taki ... prawdziwy? Nawet nie potrafiła ująć tego w odpowiednie słowa. Po prostu czuła w nim czyste intencje, a to jej się bardzo podobało.
- Dziękuję. Za szczerość. - powiedziała Gryfonka i uśmiechnęła się do chłopaka.

                                                                      *

- Panie Malofy, pan jeszcze tutaj??!! Wynocha w tej chwili - ofuknęła Dracona pani Pomfrey.
- Już sobie idę proszę pani - odpowiedział Ślizgon. Odwrócił się jeszcze do Hermiony i spojrzał na nią z ognikami w oczach. Zbliżył swą twarz do twarzy Gryfonki i wyszeptał :
- Zdrowiej Watsonie, musi rozwiązać zagadkę - mrugnął i wyszedł. A Hermiona od razu zapadła w sen.



Krótkie bo krótkie, ale chcę skończyć tą opowieść
Bella