Pierwsze
co rzuciło się Hermionie w oczy po wejściu do jadalni to
długi,prostokątny stół w kolorze bardzo głębokiej brązu.
Na
samym końcu stołu siedział ON. Cały w czerni.
Jego
biała skóra zdawała się błyszczeć w blasku ognia rzucanego
przez kominek znajdujący się za jego krzesłem. Zachowywał się tak jakby nie zauważył iż Hermiona weszła. Dziewczynę ogarnął tak wielki
strach że zapragnęła wyjść i uciec z tego miejsca. Gdy zrobiła
krok w tył cichy głos-który bardzo przypominał syk węża-odezwał
się:
-Nie
bój się Hermiono. W tej chwili nie masz się czego obawiać.
Mimo
paraliżującego strachu dziewczyna zdołała poruszyć nogami i
podeszła powoli do krzesła Czarnego Pana.
Gdy
była już bardzo blisko Voldemorta on nagle zdjął kaptur.
Zanim
zdążyła mu się przypatrzyć w całej okazałości on dotknął
ręką jej twarzy i spojrzał głęboko w oczy.
Hermiona
była oszołomiona. Przestała myśleć. W ogóle się nie poruszała.
A
Riddle tylko patrzył jej w oczy.
Po
jakimś czasie odezwał się cicho:
-Jedyną rzeczą jaką masz po mnie są oczy -westchnął cicho- urodę
odziedziczyłaś po matce.
Gdy
wypowiadał te słowa Hermionie zdawało się że przez jego twarz
przemknął cień uśmiechu. Nikły. Bardzo nikły ale uśmiech.
-Pewnie
nie długo się dowiemy po kim masz moc oraz charakter.
Właśnie
w tej chwili Hermiona odzyskała czucie w nogach i cofnęła się o
krok.
Riddle
nie wydawał się być zmieszany tą sytuacją choć był mistrzem
kłamstw. Nikt nigdy nie wiedział co siedzi w jego głowie.
-Czego
się boisz Hermiono ? -spytał.
-Nie
boję się -syknęła- po prostu nie lubię gdy ktoś mnie dotyka bez
pozwolenia.
Czarny
Pan wydawał się być przez chwilę zaskoczony tą reakcją ale
zaraz uśmiechnął się ironicznie.
-Nie
masz charakteru po żadnym z nas. Nawet się z tego cieszę ponieważ
osoba po której go masz była bardzo mądra i piękna. Jestem pewien
że będziesz do niej podobna.
-O
kim ty mówisz ?-syknęła Hermiona.
Riddle
tylko uśmiechnął się tajemniczo.
-Pewnie
chcesz wiedzieć dlaczego się tu znalazłaś-powiedział kompletnie
zmieniając temat.
-Jeśli
się tu przeniosłaś to musiałaś przeczytać list ode mnie i od
Anabelle.
Hermiona
tylko kiwnęła głową i wytężyła słuch.
-Nie
będę ci mówił co się działo przed twoimi narodzinami bo ani cię
to nie dotyczy ani nawet nie powinno obchodzić.
Wiedz
że gdy się urodziłaś Dumbledore obawiał się twojej mocy bo-jako
moja córka-możesz mieć niezwykłe moce.
Mniejsza
o to. Jakieś dziesięć dni po twoich narodzinach Zakon przyszedł
do naszej posiadłości aby unicestwić potencjalne zagrożenie czyli
Ciebie.
Oczywiście
nie byliśmy przygotowani do obrony więc musieliśmy cię szybko
zabrać z posiadłości.
To
zadanie zostało powierzone Severusowi Snape'owi. Zabrał cię do
twoich przybranych rodziców.
Voldemort
zamyślił się na chwilę.
-To
chyba wszystkie informacje które powinnaś posiadać-rzekł po
chwili.
A
co się stało z moją matką?-spytała wciąż niepewna prawdy
Hermiona.
-Ach,no
tak. Twoja matka-powiedział Riddle jakby zapomniał o drobnym
szczególiku.
-Zmarła
w noc gdy zabrano cię z naszej posiadłości. Zabił ją któryś z
członków Zakonu.
Hermione
zatkało.
Jak
można mówić o śmierci swojej żony z takim spokojem. Z taką
obojętnością! Nie mogła tego zrozumieć
.
Ale w końcu czego się spodziewała?
Że
Voldemort zacznie wypłakiwać oczy nad śmiercią Jego żony? On?
Czarny Pan? Mistrz czarnej magii? Wolne żarty!
*
-Czemu
mam Ci uwierzyć?-Hermiona zadała najbardziej nurtujące ją
pytanie.
Czarny
Pan uśmiechnął się pogardliwie.
-Nie
musisz. Nie mam czasu ani ochoty żeby cię do tego przekonywać.
Zostawiam cię z przemyśleniami do jutra ale bez względu na twoją
decyzję zostaniesz w mojej posiadłości przynajmniej do końca
wakacji.
To
wszystko.
Możesz
wyjść.
Hermiona
już otwierała drzwi gdy przypomniała sobie o bardzo ważnej
sprawie.
-Gdzie
jest moja różdżka?-spytała cicho.
-Stęchlak
udzieli ci wszystkich informacji jakich potrzebujesz-odpowiedział
Voldemort wyraźnie już znudzony tą rozmową.
Hermiona
tylko kiwnęła głową i szybko wyszła z pomieszczenia.
*
Gdy
Hermiona wyszła z jadalni miała ochotę już tylko znów zasnąć.
Szybko zawołała Stęchlaka,kazała zwrócić swoją różdżkę i
zaprowadzić się do pokoju.
Skrzat
od razu podał jej różdżkę i zaczął się wspinać po schodach.
Gdy
drzwi do jej pokoju się zamknęły Hermiona od razu padła na łóżko
i przeniosła się w krainę snów.
Ten
tego.
Więc
to jest trzeci rozdział.
W
następnym będzie sen Hermiony i jej stosunek co do ojcostwa.
Komentujcie,komentujcie!
Dziękuje
za uwagę.
Do
następnego rozdziału.
Bella